„Solidnie pracowaliśmy jeden za drugiego, pracowaliśmy jako drużyna” – powiedział po zwycięskim meczu z Acaną Orłem Jelcz Laskowice Krzysztof Kożuszkiewicz. Drużyna MOKS pokonała w 14. kolejce Statscore Futsal Ekstraklasy wyżej notowanego rywala i awansowała na 10, miejsce w tabeli.

Przed tym spotkaniem było jasne, że faworytem są goście. Ale jak się okazało białostoczanie mieli bardzo dobry pomysł na ten mecz i perfekcyjnie grali w obronie. Dlatego bardzo niezadowolony po ostatniej syrenie był szkoleniowiec Orła Jesús Chus López García.

– Niektórzy z moich zawodników chyba wciąż nie wiedzą co to znaczy grać dla Orła. Wygląda na to, że nie potrafimy radzić sobie z rolą faworyta – przyznał.

A podopieczni Adriana Citko grali w tym meczu bardzo uważnie. Przede wszystkim dobrze się asekurowali i co najważniejsze nie popełniali indywidualnych błędów. Dodatkowo wyśmienicie dysponowany był między słupkami Dawid Święciński.

Skoro było dobrze było w obronie to trzeba było również szukać szczęścia z przodu. I już w 7. minucie gospodarzom prowadzenie dał Krzysztof Kożuszkiewicz. Zespół z Dolnego Śląska przez całą pierwszą połowę nie mógł się przebić przez białostockie zasieki i wynik 1:0 utrzymał się do przerwy.

W drugiej odsłonie goście jeszcze odważniej ruszyli do przodu. Ale im bardziej nacierali, tym jeszcze lepiej bronili Słoneczni. Klasę potwierdzał Święciński. Do tego jeden moment nieuwagi w25. Minucie, dobrze wywalczona piłka przez Piotra Skiepko i chwilę później Tomasz Dzierzgowski podwyższył na 2:0. Na twarzach gości pojawiło się zaskoczenie. Trener Garcia był bardzo niezadowolony. Wreszcie postawił wszystko na jedną kartę i ostatnie blisko 10 minut goście grali z wysuniętym bramkarzem. Dzięki temu co chwilę robiło się groźnie pod bramką Święcińskiego. I w końcu białostocki opór został złamany. Na nieco ponad 4 minuty przed końcem meczu trafił Arkadiusz Szypczyński. Grając do końca bez żadnej zmiany goście starali się doprowadzić choćby do remisu, ale podopieczni Adriana Citko, choć mocno zmęczeni zdołali odeprzeć ataki i trzy punkty zostały w Białymstoku.

– To bardzo ważne trzy punkty i bardzo nas cieszą. Czekają nas jeszcze wyjazdy do Gliwic i Lubawy, a tam będzie o nie bardzo ciężko – powiedział Adrian Citko

– Wracamy do domu bez punktów bo drużyna gospodarzy dzisiaj zagrała bardzo ambitnie. Zadała nam dwa ciosy i potem choć już momentami słaniając się na nogach zdołała te prowadzenie obronić. Było widać, że bardzo mocno im zależy. My niestety tracimy na jakości grając na wyjazdach. Do tego przespaliśmy pierwszą połowę – podsumował mecz Maciej Foltyn, kapitan Orła.