MOKS Słoneczny Stok zremisował z GI Malepszy Futsal Leszno 1:1 w rozegranym awansem meczu 26.kolejki Statscore Futsal Ekstraklasy. Po końcowej syrenie oba zespoły czuły spory niedosyt, a bohaterami meczu byli bramkarze obu drużyn.
Zaledwie dwie bramki w futsalowym meczu to rzadki wynik. Ale w meczu białostoczan z zespołem z Leszna swój dzień mieli bramkarze czyli Szymon Danilewicz i Noel Patrice Charrier. Spotkanie było również powrotem „do domu” dla Mateusza Lisowskiego i Vitalija Lisnychenki, którzy barwy MOKSu zmienili właśnie na grę w zespole z Leszna.
Mecz był bardzo wyrównany, oba zespoły mocno pracowały w obronie co powodowało, że trudno było sobie stworzyć sytuacje strzeleckie, a jeśli już do nich dochodziło to na posterunku byli bramkarze. Na otwarcie wyniku musieliśmy czekać właściwie do końca pierwszej połowy. 3 sekundy przed jej końcem rzut karny wykorzystał Piotr Pietruszko i goście schodzili do szatni prowadząc 1:0.
W drugiej odsłonie oglądaliśmy podobny obraz gry jak w pierwszej połowie, choć oba zespoły stowrzyły sobie więcej sytuacji strzeleckich. Na parkiecie robiło się również dość nerwowo z powodu decyzji arbitrów. Ostatecznie Słoneczni zdołali jednak wyrwać rywalom punkt. Półtora minuty przed końcem meczu do wyrównania doprowadził Michał Osypiuk.
– W pierwszej połowie chcieliśmy trochę przeczekać rywali, tym bardziej, że brakowało im w składzie kilku ważnych zawodników. W drugiej poszliśmy na wymianę ciosów i mieliśmy kilka dobrych sytuacji. Zespół z Leszna to wymagający rywal, więc ten punkt trzeba docenić, choć mogło być lepiej – podsumował spotkanie trener białostoczan Adrian Citko.
Średnio zadowolony był również szkoleniowiec gości, Tomasz Trznadel, który przyznał, że remis to sprawiedliwy wynik, choć boli go to, że jego zespół stracił bramkę niedługo przed końcem spotkania