„11 punktów na tym etapie sezonu na pewno bardzo nas cieszy w przeciwieństwie do tego jak dzisiaj zagraliśmy, bo tutaj cieszy tylko wynik” – powiedział po meczu 6. kolejki Statscore Futsal Ekstraklasy z P.A. Nova Gliwice trener MOKS Słoneczny Stok Białystok Adrian Citko. Gospodarze po raz kolejny pokazali, że gra w roli faworyta nie do końca im pasuje, chociaż tym razem jednak udało się zdobyć trzy punkty.

Pierwsze minuty tego spotkania to dużo nerwowości z obydwóch stron. Ku zaskoczeniu wszystkich kibiców lepiej na parkiecie odnajdywali się goście, którzy chociaż dotarli do Białegostoku spóźnieni to w pierwszych 5 minutach mogli zdobyć przynajmniej jedną bramkę. Jednak fatalnie pudłowali lub trafiali w Norberta Jendruczka. Gliwiczanie mocno koncentrowali się na defensywie przez co widzowie oglądali bardzo mało strzałów. W 7. minucie na szczęście udało się wyprowadzić akcję po której bardzo przytomnie pod bramką gości zachował się Piotr Bondziul i Słoneczni mogli cieszyć się z prowadzenia 1:0. Chwilę później dwukrotnie na listę strzelców mógł się wpisać Sierhiej Szostak. Po tym jak padła pierwsza bramka mecz zrobił się szybszy, co przekładało się na sytuację MOKS. Ale w bramce gliwiczan doskonale spisywał się Dawid Barteczka. Do tego brakowało po prostu ostatniego wykończenia. W 12. minucie goście mieli szansę na doprowadzenie do remisu. W jednej akcji oddali trzy strzały na bramkę MOKS. Dwukrotnie świetnie wybronił Norbert Jendruczek, a trzeci strzał poszedł już w boczną siatkę. Po tej akcji gospodarze całkowicie zdominowali rywala, prawie nie schodzili z połowy gliwiczan. Niestety nie udało się tego przełożyć na bramki, a tak naprawdę Słoneczni na przerwę powinni schodzić prowadząc co najmniej sześcioma bramkami.

Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza. Na chwilę inicjatywę przejęli goście, którzy jednak bardzo szybko znów postawili na żelazną defensywę. W 23. minucie świetną sytuację miał Michał Osypiuk, jednak znowu zawiodła skuteczność. Chwilę potem kontuzji doznał Sierhiej Shostak, dla którego ten mecz już się w tym momencie zakończył. Na domiar złego kilkadziesiąt sekund później gospodarze sprokurowali rzut wolny, po którym Olaf Białek dał gliwiczanom wyrównanie.

Dalsza część spotkania przypominała pierwszą połowę. Podopieczni Adriana Citko byli wciąż w natarciu, chociaż tym razem mieli zdecydowanie mniej tak klarownych okazji do zdobycia bramki niż w pierwszej połowie. Ale jedną z nich zdołał wykorzystać Paweł Aleksandrowicz, który na cztery minuty przed końcem znów wyprowadził Słonecznych na prowadzenie. Uważna i cierpliwa gra w końcówce pozwoliła dowieźć je do końca i trzy punkty ostatecznie zostały w Białymstoku.

– „Pokazaliśmy, że jesteśmy lepszą drużyną nie tylko na papierze, ale również na parkiecie. Ale był to kolejny mecz, w którym nic nie chciało nam wpadać. Rywale skontrowali i potem chyba tak naprawdę dzięki szczęściu udało nam się zdobyć te trzy punkty bo było groźnie” – nie ukrywał ulgi po zwycięstwie Michał Osypiuk, kapitan MOKS.

– „Graliśmy dzisiaj na ciężkim terenie. Zespół z Białegostoku jest chyba najsilniejszą fizycznie drużyną w lidze. Tak naprawdę po takim meczu nie można znaleźć żadnych pozytywów. Nawet to, że straciliśmy tylko dwie bramki nie cieszy bo do domu jedziemy bez punktów. Nasza sytuacja robi się bardzo słaba” – przyznał po meczu Jakub Węgiel, zawodnik zespołu z Gliwic.