Grad goli zobaczyli w niedzielę kibice podczas meczu MOKSu Słoneczny Stok Białystok w 18. Kolejce rozgrywek Statscore Futsal Ekstraklasy. Białostoczanie urządzili sobie prawdziwy strzelecki festiwal pokonując 9:3 Gredar Fit Morning Brzeg. Tym samym zwiększyli swoje szanse na pozostanie w elicie.

Spotkanie jednak rozpoczęło się lepiej dla gości. Bardzo szybko objęli prowadzenie. Już w 2. minucie Kamila Ulmana pokonał Dawid Witek. Słoneczni zdołali jednak szybko odpowiedzieć dzięki pięknej bramce z dystansu Adriana Citki. Tyle, że potem sytuacja zaczęła się komplikować. Gości na prowadzenie po rzucie rożnym wyprowadził Damian Makowski. Na domiar złego niedługo potem drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartę zobaczył Piotr Skiepko. Mimo gry w osłabieniu drużyna MOKS zdołała się wybronić i nie stracić bramki. Tyle, że przed końcem pierwszej połowy goście ponownie dobrze rozegrali stały fragment gry i na przerwę schodzili prowadząc 3:1.

– Znów przespaliśmy pierwszą połowę. To samo było w Chorzowie. W szatni padło wiele ostrych słów i w drugiej połowie wyglądało to zdecydowanie lepiej. Szybko wskoczyliśmy z piekła do nieba

– mówił po meczu trener białostoczan Adrian Citko.

I rzeczywiście. W drugiej odsłonie zobaczyliśmy zupełnie odmieniony zespół Słonecznych. Rozpoczęła się białostocka remontada, w której prym wiedli pozyskani niedawno Kolumbijczycy Taschack i Neme.

– Śmiałem się, że w pierwszej połowie pomagali rywalom, a w drugiej wreszcie zaczęli uderzać na właściwą bramkę – dodaje Citko.
Nie da się ukryć, że gra Kolumbijczyków uskrzydliła nasz zespół Neme sprawiał rywalom ogromne problemy i trzykrotnie wpisał się na listę strzelców za każdym razem rozgrywając świetnie piłkę.

– Myślę, że trzecia bramka, którą dziś zdobyłem to była prawdziwa wisienka na torcie – przyznał po meczu Neme.
Rzeczywiście, przy swoim trzecim golu gracz z Ameryki Południowej zatańczył wręcz z rywalami zaliczając trafienie, które ma sporą szansę zostać nominowane do bramki tej kolejki.

Zespół z Brzegu zupełnie stracił kontrolę nad przebiegiem meczu, do tego świetnie w bramce białostoczan spisywał się Kamil Ulman. Rozpędzeni białostoczanie nie mieli litości dla rywali i w drugiej połowie strzelili im w sumie osiem bramek.

Takiej remontady polski futsal chyba jeszcze nie widział. Po tym spotkaniu MOKS traci tylko jeden punkt do bezpiecznej strefy w tabeli. Jeśli białostoczanie będą grali tak skutecznie w następnych meczach to utrzymanie w Ekstraklasie wydaje się być pewne. Kolumbijczycy mieli robić różnicę w spotkaniach z zespołami, które są w dole tabeli i tak rzeczywiście w meczu z Gredarem było.  

A już w ten weekend białostoczan czeka wyjazdowa potyczka z Red Dragons Pniewy.

 

artykuł: Konrad Sikora

zdjęcia: Damian Przestrzelski