Zawodnicy MOKS Słoneczny Stok nie lubią roli faworytów. Przekonaliśmy się o tym ponownie. W pojedynku z niemal pewną spadku drużyną Fit-Morning Gredar Futsal Brzeg białostoczanie przegrali 1:2. Znowu zawiodła skuteczność.
– Mamy problem ze skutecznością bo okazji nam nie brakowało. Problemem jest również to, że graliśmy w siódemkę. Wydaje mi się, że byliśmy w tym meczu lepsi, ale co z tego skoro nie wykorzystujemy naszych sytuacji – powiedział po tym meczu Adrian Citko, trener Słonecznych.
I rzeczywiście gospodarze, szczególnie w drugiej połowie stworzyli sobie sporo sytuacji, ale trzeba przyznać, że goście zagrali bardzo ambitnie i również wielokrotnie zagrażali bramce strzeżonej przez Szymona Danilewicza. Na prowadzenie wyszli już w trzeciej minucie dzięki bramce Jana Rojka i potem bardzo dobrze pracowali w obronie nie dając rywalom zbyt wielu szans na wyrównanie. W końcu jednak do niego doszło. Na pół minuty przed końcem pierwszej połowy własnego bramkarza pokonał kapitan gości Paweł Boczarski.
W drugiej odsłonie powtórzył się scenariusz z pierwszej. Zespół z Brzegu znowu szybko wyszedł na prowadzenie. Obaj bramkarze mieli sporo pracy ale Jakub Budych nie dał się pokonać w żadnej z sytuacji MOKS i trzy punkty pojechały na opolszczyznę.